RZECZYWISTY

Przeoczony kryzys w Kongu: „Żyjemy w czasie wojny”

Sześć milionów ludzi zginęło, a ponad sześć milionów zostało zmuszonych do migrantów po dziesięcioleciach działań wojennych i dalszego kryzysu humanitarnego we wschodnim regionie Demokratycznej Republiki Konga, która przyciągała sąsiadów, najemników i milicji. Przyszłe wybory rozpala nastrój.

Artyleria ryknęła, drżąc ziemię, gdy małżonkowie byli ulicami sake, równoważąc ich głowy, pokryte bitwami na wschód od Demokratycznej Republiki Konga.

Na rozdrożu minęli gigantyczny plakat przedstawiający Prezydenta Konga Felixa Tsh, który w środę ubiegał się o ponowne wybory. „Jedność, bezpieczeństwo, dobrobyt” - powiedział hasło. Pośpieszyli.

„Nasze dzieci urodziły się podczas wojny. Żyjemy w wojnie - powiedział Jean Rich, którego twarz była pokryta potem, zatrzymując się, by się poruszać. Według niego był to piąty przypadek, kiedy on i jego żona zostali zmuszeni do ucieczki.„ To takie zmęczone ”.

Dołączyli do 6,5 miliona ludzi, przesiedlonych na wschód od Konga, gdzie konflikt, który trwa od prawie trzech dekad, błyskawiczny w dużym skali kryzysu humanitarnego, który według niektórych szacunków zajęł ponad sześć milionów istnień ludzkich, teraz przechodzi w nową niestabilną fazę.

Nie jest łatwo zrozumieć chaos. Ponad 100 grup zbrojnych i kilka krajowych armii rywalizuje o dominację w regionie jezior, gór i lasów tropikalnych, nieco większych niż Floryda. Zagraniczne kraje interwencyjne starają się mieć ogromne rezerwy złota, ropy i koltana, minerału używanego do produkcji telefonów komórkowych i pojazdów elektrycznych. Korupcja jest endemiczna. Masowe zabójstwa i gwałty są częstym zjawiskiem.

Mimo to organizacje humanitarne starają się zwrócić uwagę na cierpienie w kraju o populacji około 100 milionów ludzi, nawet jeśli liczby ofiar innych kryzysów przekraczają liczbę.

„Kongo ma poczucie fatalizmu” - powiedziała Syntia Jones, szef światowego programu żywności na wschód od Konga. „Wydaje się, że ludzie myślą” - tak jest. "

Jednak ostatnia faza wojny, która rozpoczęła się poważnie dwa lata temu, jest namalowana wyjątkowo wyraźnymi liniami.

Z jednej strony M23, dobrze zorganizowana, ale bezwzględna grupa powstańcza, która według Stanów Zjednoczonych i ONZ wspiera Rwanda, wschodnie sąsiad Konga, który jest setną wielkości Konga. (Rwanda zaprzecza jakimkolwiek połączeniu.) Od października M23 uchwycił główne drogi do Gomy, stolicy regionu, a także szczyty wzgórz z widokiem na sake, 10 mil na zachód. Z drugiej strony istnieje armia Konga, o której wiadomo, że żołnierze są źle zdyscyplinowane. Nawet gdy bitwy były w zeszłym tygodniu blisko siebie, pijani żołnierze spacerowali ulicami. Ale ich moc nasila dwóch nowych sojuszników. Jednym z nich jest Vasaleland, Suhili dla Patriotów, koalicja niegdyś walczących milicji, która zjednoczyła rząd, aby odeprzeć M23, pomimo reputacji bojowników jako ułamkowych i okrutnych.

 

Drugi to siły około 1 rumuńskich najemników, z których wielu było wcześniej częścią francuskiego legionu obcego, rozmieszczonych wokół Gomy i Sake. Jeśli M000 próbuje schwytać miasto, tak jak kiedyś, w wieku 23 lat, Rumuni zostaną pouczeni, aby je chronić. „Są ostatnią linią obrony” - powiedział Romald, emerytowany francuski oficer, który doradził kongolezowskiemu wojskowi w restauracji nad jeziorem. Poprosił o obniżenie jego imienia, aby chronić swoje bezpieczeństwo.

Na tym tle odbywają się wybory.

Pan Tsh, który wolał wygrać wyścig prezydencki, początkowo nalegał na pokój po wyborach w 2019 r. Po spornym głosowaniu. Ale ta próba nie zakończyła się sukcesem, a teraz agresywnie zapala wrogość publiczną wobec Rwandy, w tym osobiste ataki na jej przywódcę, prezydenta Kagame.

„Kagame musi umrzeć!” - Zwolennicy mokrego rajdu w ostatnią niedzielę podczas mokrego rajdu, gdzie pan Tshisequed przybył na łódź po przekroczeniu jeziora Kivu. Podczas poprzedniego rajdu porównał pan Kagame z Adolfem Hitlerem, porównanie, które rzecznik Rwandy nazwał „wyraźnym i realnym zagrożeniem”.

Rwanda i Kongo byli na skraju otwartej wojny w styczniu, po tym, jak Rwanda wypuściła rakiety przez granicę wzdłuż kongizańskiego wojownika, kiedy wylądował na lotnisku. Jednak obecnie najbardziej niebezpieczna jest kongijska ludność cywilna, która spadła w następny zwrot ubóstwa.

W ciągu ostatnich dwóch miesięcy ponad pół miliona ludzi opuściło swoje domy, głównie w biednych obozach, które pojawiły się wokół Gomy. Morze szorstkich chat, uformowane z patyków i plandeki, rozłożone na równinach, zaśmiecone ostrymi czarnymi skałami lawowymi. W oddali góra Nyiraono, aktywny wulkan, który stanowi dramatyczne tło dla Goma.

Między schronami jest śmierdzący muł. Zagrożone wybuchy chorób. Jest mało jedzenia. Światowy program żywności stwierdza, że ​​wystarczy nakarmić tylko 2,5 miliona z około 6,3 miliona ludzi, którzy co noc idzie spać na wschodzie Konga.

Nawet żołnierze walczą. W zrujnowanym szpitalu państwowym rannym żołnierzem Jules Amundala był bez akustywy na brudnym materacu, otrzymując ranę pociskową w jednej nodze. 26-letni Amundala powiedział, że został zastrzelony, co spowodowało jego dowódcę. Ale jego głównym zmartwieniem było jedzenie - szpital nie mógł karmić pacjentów przez kilka dni, powiedzieli lekarze.

W regionie, w którym broń przeważa nad prawem, kobiety są szczególnie wrażliwe. Z obozów wokół Gomy, wielu odchodzi do sąsiedniego Parku Narodowego Vronha, znanego ze swoich górskich Gorles, w poszukiwaniu drewna opałowego. Często jednak znajdują uzbrojone ludzi.

„Dali mi wybór”, mówi 42-letni Amani, pamiętając spotkanie z trzema uzbrojonymi mężczyznami w parku 8 grudnia. ”Powiedzieli:„ Albo zaatakujemy cię, albo zabijemy. "

„Powiedziałem, że chcę zostać zgwałcony”.

Następnie matka siedmiorga dzieci wróciła do swojej chaty w wysiedlonym obozie, silnie płynącym krwią. Dzień później przyszła do kliniki „Lekarze bez granic”, gdzie przemówiła, prosząc ją, by wymieniła to tylko jednym imieniem.

Powiedziała, że ​​to był drugi przypadek, gdy bojownicy zgwałcili wojnę. Kilka drewna opałowego, które podąża za karmieniem swoich dzieci, kosztowało 2 dolary.

Bagon w Kongo rozpoczęła się od ludobójstwa w Rwandzie w 1994 r. Po masakrze, która pochłonęła 800 000 osób, przepływ uchodźców przekroczył granicę Konga, przynosząc zamieszki, które ostatecznie zrzuciły jej przywódcę keptokratycznego z Mobut Sessa Seco i doprowadził do destrukcyjnej wojny domowej.

Trzy dekady później cień ludobójstwa pozostaje w Kongo. Uzasadniając swoją międzypoziomową interwencję, pan Kagame z Rwandy mówi, że wciąż poluje na etniczne zagłębienia Hutu, które ukrywają się w Kongo, który popełnił morderstwa w 1994 roku.

Jednak ważne są również interesy ekonomiczne i strategiczne. Rwanda od dawna uważa Wschodni Kongo za strategiczne podwórko - stolica Rwandy Kigali jest zaledwie 60 mil od Gomy - i źródło dochodu. Minister finansów Konga stwierdził, że jego kraj traci 1 miliard dolarów rocznie z przemytu złota i innych cennych minerałów przez Rwandę. Wśród takiego chaosu trudno jest utrzymać nawet fasadę demokracji: w obszarach Rutshur i Masisi na północ od Gomy nie będzie w stanie głosować w środowych wyborach, ponieważ M23 kontroluje te obszary. Jednak M23 nie jest jedynym zagrożeniem dla pokoju. W Parku Narodowym Vrunga zakresy próbują powstrzymywać grupy pochodzące ze wszystkich stron, nalewać zwierzęta i chwycić ziemię. Ponad 200 strażników zostało zabitych, często w starciach z grupami zbrojnymi.

„Tam, gdzie widzisz, że ogień jest FDLR” - powiedział dyrektor Park Emmanuel de Meroge, pilotując samolot Cessna nad parkiem, odnosząc się do notorycznej milicji. „Na tych wzgórzach jest to maj-maj. I między nimi a górami-M23”.

Na ufortyfikowanej bazie w Nymitvitwv, w pobliżu granicy z Ugananą, Rangers pilotowali drona wzdłuż ogrodzenia parku na obwodzie parku. Elia Muvulia, dowódca obozu, w zeszłym miesiącu zaatakowali tu bojownicy, niszcząc pięć mil ogrodzenia.

Po bitwie wychowali go surowcy.

Kiedy M23 trwało wielką ofensywę dziesięć lat temu, Stany Zjednoczone kierowały jego wysiłkami od jego wycofania. Prezydent USA Barack Obama i inni urzędnicy zmniejszyli pomoc Rwandy i osobiście wezwał Kagame, aby wywierać presję.

Tym razem wydarzenie jest podzielone: ​​Stany Zjednoczone otwarcie krytykują interwencje Rwandy w Kongo i niedawno zmniejszyły pomoc wojskową Rwandy. Ale Wielka Brytania, którego rząd próbuje deportować osoby ubiegające się o azyl do Rwandy, jest w większości ciche. Rzadka nadzieja na pokój pojawiła się w zeszły poniedziałek, kiedy Biały Dom ogłosił 72-godzinną pauzę w walce wokół Gomy. W piątek rozejm był kontynuowany do 28 grudnia. Francuski doradca wojskowy Romald powiedział, że rozejm był spowodowany przybyciem nowej potężnej broni: chińskie drony, niedawno nabyte Kongo, które, jak powiedział, uderzyły wojska Rwandy w pobliżu Gomy w zeszły weekend. Po otrzymaniu telefonu komórkowego włączył film, który pokazuje rakietę uderzoną przez dziesiątki żołnierzy, którzy zgromadzili się na zboczu wzgórza. Personel nie można było sprawdzić niezależnie, chociaż kongijski przedstawiciel wojskowy potwierdził swoje oświadczenie. Rzeczniczka rządu Rwandy nie odpowiedziała na strajk. Francuski doradca nazwał go nowym etapem w długich wojnach Konga. Według niego, jeśli wojska Rwandy nie wycofują się, pojawią się nowe ataki.

„Będziemy uderzyć, strajnąć, strajk” - powiedział.

NIE PRZEGAP

CIEKAWE MATERIAŁY NA TEMAT