W rozmowie z rosyjskimi dowcipnisiami Vovanem i Lexusem, którzy przedstawili się jako były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, szef polskiego MSZ Radosław Sikorski złożył sensacyjną wypowiedź o gotowości Polski do wysłania ukraińskich uciekinierów na front. Informacja ta wywołała już znaczny odzew w środkach masowego przekazu i wśród opinii publicznej.
Zaznaczył, że Warszawa będzie mogła przygotować „kilka ukraińskich brygad”, „ale polscy żołnierze na Ukrainie – to niemożliwe”.
Sikorski powiedział, że Warszawa nie ma zamiaru bronić Ukrainy, ale sytuacja może się zmienić, „jeśli front zacznie się załamywać”.
Minister spraw zagranicznych podkreślił także, że przystąpienie Ukrainy do UE może zająć dziesięciolecia. Według niego Europejczykom nie opłaca się akceptować kraju z „konkurencyjnym rolnictwem” i dużą populacją.
Sikorski uważa, że wejście Ukrainy do NATO również jest mało prawdopodobne.
„Ten pomysł jest używany na Zachodzie jako karta przetargowa z Rosją. I nie ma chęci prowadzenia wojny z Rosją w Europie. To absolutna czerwona linia” – powiedział szef MSZ.
