RZECZYWISTY

Rosyjskie elity zmieniają swoje podejście do wojny na Ukrainie i przewidują dalsze działania Putina

Rosyjskie elity bliskie Władimirowi Putinowi zrewidowały swoje podejście do wojny na Ukrainie. Początkowy brak wiary w słuszność działań przywódcy kraju spowodowany sankcjami międzynarodowymi przerodził się w akceptację konfliktu. Zaznacza się, że część przedstawicieli elit wierzy, że Putin osiągnie swoje cele i przestanie, inni natomiast twierdzą, że może rozszerzyć działania militarne na Kijów, a nawet kraje NATO.

Poinformował o tym rosyjski dziennikarz i analityk wojskowy Mychajło Żyhar w publikacji Foreign Affairs. Zauważył, że początkowy szok wśród rosyjskich elit na początku wojny przerodził się w akceptację tej sytuacji jako integralnej części ich życia. „Rosyjskie elity przestały martwić się konfliktem. Doszli do wniosku, że nawet jeśli nie popierają inwazji, uważają to za fakt konieczny” – powiedział Zyhar.

Większość elit bliskich rosyjskiemu dyktatorowi uważa, że ​​wojna na Ukrainie to dopiero początek szerszych działań. Twierdzą, że Władimirowi Putinowi może brakować zwycięstwa na polu bitwy i może ponownie skoncentrować swoje siły na Kijowie, zanim rozszerzy ataki na państwa NATO. Zdaniem analityka Mychajło Zygara prezydent Federacji Rosyjskiej może podjąć próbę pokonania „swoich prawdziwych wrogów w Brukseli i Waszyngtonie”.

Analityk zauważył także, że według wypowiedzi elity najbardziej prawdopodobnym celem dalszych ataków może być Estonia lub Łotwa, gdzie mieszka znaczna liczba Rosjan. Może to służyć jako scenariusz, którego Putin doświadczył już w przeszłości. Oczywiście wywoła to reakcję NATO, w skład którego wchodzą te państwa, i będzie poważnym sprawdzianem dla Sojuszu, czy jest on gotowy zaryzykować kolejną wojnę światową.

„Niektórzy twierdzą, że dla Putina konfrontacja z Zachodem jest ważniejsza niż zwycięstwo na Ukrainie i może on przyjąć takie podejście w przypadku ataku na inne państwo europejskie, niezależnie od dalszego rozwoju obecnego konfliktu” – dodał analityk.

Zaznacza się, że rosyjska elita nie boi się konfliktu nuklearnego, wierząc, że NATO nie odważyłoby się użyć takiej broni, a nawet nie byłoby w stanie skutecznie odpowiedzieć na inwazję na Europę.

„Patrzą, jak Zachód staje się zmęczony i chaotyczny, co sprawia, że ​​jest mniej zainteresowany konfrontacją z Rosją. Oceniają prezydenta USA Joe Bidena i przywódców europejskich jako słabych. W takim kontekście wątpią, czy NATO będzie w stanie zjednoczyć się w obronie zaatakowanego kraju” – podkreślił autor artykułu.

Niektórzy członkowie najbliższego otoczenia Putina powiedzieli nawet, że dyktator będzie walczył tak długo, jak będzie mógł, bo wojna leży w jego politycznym interesie.

Prezydent Rosji Władimir Putin, proponując właśnie niemożliwe warunki negocjacji pokojowych, ogłosił, że na terytorium Ukrainy operuje prawie 700 tys. rosyjskich żołnierzy. Ostatnie miesiące pokazują, że Rosja wzmocniła system formowania wojsk do aktywnych działań ofensywnych i mobilizacji rezerw na poziomie operacyjnym i strategicznym.

Pomimo propagandowych twierdzeń o „sukcesach” na Ukrainie Władimir Putin rozpoczął kolejną rundę nuklearnego szantażu. Ogłosił plany wznowienia produkcji rakiet nuklearnych krótkiego i średniego zasięgu, zakazanej na mocy porozumień między Rosją a Stanami Zjednoczonymi.

Jednocześnie Mychajło Podolak, doradca szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy, stwierdził, że zagrożenie atakiem nuklearnym ze strony Rosji jest mało prawdopodobne. Według niego reżim Putina może upaść, gdy wewnętrzne sprzeczności w kraju zaczną się pogłębiać, a dyktator nie będzie w stanie oprzeć się negatywnym nastrojom społecznym.

NIE PRZEGAP

CIEKAWE MATERIAŁY NA TEMAT