W stolicy Gruzji w Tbilisi masowe rajdy rozpoczęły się po oświadczeniu premiera Irakli Kobakhidzu o odmowie negocjacji w sprawie przystąpienia kraju do Unii Europejskiej. W czwartek, 28 listopada, tysiące obywateli zgromadziło się w pobliżu budynku parlamentu, wyrażając niezadowolenie z decyzji rządu, którą uważają za zdradę interesów narodowych.
Protestujący nagle dołączyli do prezydenta Georgia Salome Zurarabishvili, który wcześniej powstrzymywał się od uczestnictwa w działaniach przeciwdziałania. Jego wygląd spowodował gwałtowną reakcję tłumu: protestujący z zadowoleniem przyjęli go przez owacje i okrzyki „Salome, Salome”.
Decyzja rządu o odmowie przyłączenia się do UE w 2028 r. Została wezwana przez protestujących naruszenia konstytucji, w szczególności art. 78, która wywołuje pragnienie Gruzji do integracji europejskiej.
„To zdrada interesów kraju i zagrożenie dla naszej przyszłości” - mówią uczestnicy akcji. Podkreślają, że takie kroki rządu mogą zniszczyć wiele lat zatwierdzenia zbliżenia z Europą, o które walczyło wiele pokoleń Gruzjan.
Salome Zurabishvili przeprowadził konsultacje awaryjne z korpusem dyplomatycznym i przedstawicielami opozycji, a następnie złożył sztywne oświadczenie. Oskarżyła władzę o zamach stanu przeciwko narodowi gruzińskiemu i wezwała społeczność międzynarodową do interwencji.
„W tej chwili wezwałem dyplomatów do podejmowania decyzji od dłuższego czasu. Wydarzenie powinno pomóc w gruzińskim społeczeństwie, ponieważ głównym zadaniem jest mianowanie i przeprowadzenie nowych wyborów parlamentarnych” - powiedział Zurarabishvili.
Masowe protesty w Gruzji trwają, a społeczeństwo jest zdeterminowane, aby osiągnąć zmiany.