Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili wyraziła swoje przemyślenia na temat odmowy przez rządzącą partię „Gruzińskie Marzenie” aktywnego zbliżenia z Zachodem. Według niej decyzja została podjęta pod naciskiem Moskwy, zwłaszcza po otrzymaniu przez Gruzję statusu kandydata do Unii Europejskiej w grudniu 2023 roku.
„Status kandydata w pewnym stopniu rozgniewał Moskwę, która niewątpliwie zwróciła się lub zażądała od coraz bardziej prorosyjskich władz Gruzji pokazania, po której stronie się stoi” – powiedział Zurabiszwili przed projekcją filmu dokumentalnego „Zanim Buchi była Abchazją”. „w Zgromadzeniu Narodowym Francji w Paryżu..
Prezydent zwrócił uwagę, że po przyznaniu statusu kandydata, „właściwie od stycznia”, w społeczeństwie obserwuje się „fale retoryki antyeuropejskiej i antyzachodniej” ze strony gruzińskiego rządu.
„Zaczęło się jeszcze wcześniej. Doszło do ataków na ambasadorów w Tbilisi, ale przybrały one znacznie bardziej oficjalny, formalny charakter, pod przewodnictwem pana Iwaniszwilego, który skutecznie wypowiedział wojnę naszym 30-letnim partnerom i przyjaciołom, aby wesprzeć Moskwę. Zarzucał naszym partnerom, którzy brali udział w tworzeniu państwa gruzińskiego, gruzińskiej armii i policji, że rzekomo chcą otworzyć w Gruzji drugi front, że Europa i USA szukają nowego teatru kryzysu, podczas gdy u nas regionie jedynym krajem, który stale otwierał nowe fronty przeciwko swoim sąsiadom, była i pozostaje Rosja” – powiedział Zurabiszwili.
Prezydent porównał wojnę, którą Rosja prowadzi dziś z Ukrainą, z walką polityczną w Gruzji.
„Walkę, którą Ukraina prowadzi za pomocą broni, prowadzimy na arenie politycznej. To nie może zakończyć się porażką Ukrainy, ta walka nie może zakończyć się porażką Gruzji w wyborach 26 października, bo te wybory są egzystencjalne, niezwykle ważne. Po wyborach 26 października Gruzja albo powróci na europejską drogę, albo przestanie być Gruzją” – powiedział Zurabiszwili.