Morze Południowe, jeden z najgorętszych punktów w globalnej geopolityce, znów stało się areną napiętej konfrontacji między Chinami a Filipinami. W poniedziałek następny konflikt między dwoma krajami eksplodował w pobliżu spornego płytkiego Sabina, który znajduje się w obszarze wysp Spratley.
Tym razem chińskie siły morskie postanowiły pokazać swoją „moc”, blokując pracę Filipino Straży Przybrzeżnej. Ten ostatni próbował uzupełnić sklepy flagowego statku Teresa Magbanua, który od kwietnia tego roku stoi na kotwicach w pobliżu Miliny. Jednak Chiny nie zignorowały tych działań, gromadząc flotę 40 statków, które ścigały dwie łodzie z filipińskiej ochrony wybrzeża w całym obszarze wody.
Ten incydent stał się trzecim tygodniem starcia między Chińczykami a Filipinami. W niedzielę chińska łódź zderzyła się z filipińskim statkiem, który był zaangażowany w dostarczanie żywności i paliwa do lokalnych rybaków. A wcześniej, 19 sierpnia, Chiny już wbiły statki Filipin, potwierdzając swoją agresywną pozycję w regionie.
Przyczyną takiego napięcia jest jasne - roszczenia terytorialne. Milina Sabina znajduje się w uznanej strefie ekonomicznej Filipin, a statek Teresa Magbanua patroluje to właśnie dlatego, że siły filipińskie znalazły oznaki nielegalnej działalności z Chin. Jednak Chiny rozważają to terytorium, ignorując wszystkie międzynarodowe normy i strefy gospodarcze.
Co ciekawe, następny etap tej konfrontacji spadł w momencie przybycia do Chin, specjalny przedstawiciel USA w sprawie klimatu Johna Kerry'ego. Kwestia możliwej eskalacji sytuacji pozostaje otwarta, ale jedno jest jasne: Chiny nadal wykazują swoje ambicje w regionie, pomimo międzynarodowej krytyki i troski o przełamanie pokoju i stabilności na Morzu Południowym.