Kijowskie przedsiębiorstwo projektowo-produkcyjne „INGUAR” LLC opracowuje lekki pojazd opancerzony INGUAR klasy MRAP według standardów NATO. Finansowaniem projektu zajmuje się ukraiński przedsiębiorca Mykoła Udyanskyi.
Pomysł produkcji ukraińskich pojazdów opancerzonych należy do młodego zespołu „INGUAR”. Większość chłopców to absolwenci Politechniki Kijowskiej. Członkowie zespołu byli w wieku od 22 do 30 lat i przed wybuchem wojny na dużą skalę zajmowali się tuningiem i naprawą samochodów, a także tworzeniem samochodów wyścigowych na potrzeby różnego rodzaju zawodów. W tym samym czasie młodzi inżynierowie modernizowali pojazdy opancerzone, wytwarzali poszczególne komponenty i części.
- Jak doszło do powstania projektu „INGUAR”, ile osób pracuje w projekcie?
Artem Yushchuk (założyciel „INGUAR”): Pomysł stworzenia własnego pojazdu opancerzonego wpadliśmy trzy lata temu. To właśnie wtedy, 20 października 2020 roku, została założona firma i rozpoczęły się stopniowe prace nad projektem.
Po 24 lutego 2022 roku prace nad projektem weszły w nową fazę, a pewność co do zasadności projektu nie wymagała potwierdzenia.
W dosłownym tłumaczeniu nazwa firmy oznacza „na straży”, czyli na straży granic, w obronie Ojczyzny. A samo logo narysowałem na jednym z wykładów w KPI w zwykłym notatniku. Później przeniosłem to do programu, w którym tworzyliśmy rysunki. Od tamtej pory to się nie zmieniło.
Obecnie w zespole pracuje 15 osób, od młodych inżynierów po mistrzów z dużym doświadczeniem w dziedzinie budowy maszyn. Teraz rejestrujemy własny znak towarowy „Inguar”, ale mamy pewne problemy. Niedawno otrzymaliśmy oficjalną informację, że nazwa naszej firmy jest zgodna z nazwą innej firmy - Jaguar. Bronimy naszych praw, ponieważ nazwy mają radykalnie różne znaczenia, a działania firm mają zupełnie inne kierunki. Mamy do czynienia z biurokracją, która zajmuje dużo pożytecznego czasu.
– Na jakim etapie jest obecnie rozwój maszyny?
- Zaraz po założeniu firmy zaczęliśmy opracowywać projekt banalnie na tablicy markerowej. Długo dyskutowali nad koncepcją, szukali różnic, które sprawią, że samochód będzie wyjątkowy i naprawdę lepszy od konkurencji. Kiedy stało się już jasne, co to będzie za maszyna i jak będzie działać, zaczęliśmy szukać inwestorów. Spotkali się ze słynnym ukraińskim biznesmenem Mykołą Udianskim, omówili wszystkie szczegóły i uzgodnili trzy etapy inwestycji.
Pierwszy etap inwestycji obejmuje 20 mln UAH na opracowanie prototypu samochodu, czyli dokładnie na tym etapie, na którym jesteśmy obecnie. Prototyp montujemy w naszych zakładach produkcyjnych.
Te 20 milionów hrywien to opracowanie prototypu maszyny, czyli koszt jednego pierwszego egzemplarza. W produkcji seryjnej koszt własny wyniesie niecałe 10 milionów hrywien. Masowa produkcja oznacza 500 miejsc pracy, a nie 15-20 jak obecnie. A po wejściu na rynek międzynarodowy liczba miejsc pracy powinna wzrosnąć do 800-1000.
- Co jest wyjątkowego w Twoim samochodzie?
- Różnimy się od większości naszych konkurentów tym, że nie kupujemy gotowego samochodu i go przerabiamy, ale tym, że kupujemy pojedyncze części zamienne i sami składamy samochód.
Często dla ułatwienia firmy kupują gotowe podwozia i montują na nich kapsułę pancerną. Posiadamy własne podwozie i własną kapsułę. Robimy to przede wszystkim w imię unifikacji, gdyż chcemy stworzyć „rodzinę” pojazdów cztero- (do transportu personelu z bronią lekką) i sześciokołowych (np. dla MLRS). Tym samym tylna część maszyny może być zmienna (jedna oś lub dwie).
Staramy się tak organizować produkcję, aby jak najwięcej kupowano na Ukrainie, główne komponenty zamawiano w Europie.
Planujemy zaprezentować prototyp do końca tego roku i przejść do testów państwowych.
- Co potrafi maszyna, którą rozwijasz? Dla jakich żołnierzy można go użyć, jak niezawodny i potężny jest?
- Sprzęt, który rozwijamy, może zostać wykorzystany dla różnych typów wojsk. W szczególności konsultujemy się z jednostką specjalną Alpha, GUR Ministerstwa Obrony Narodowej, z Wojskami Lądowymi. Współczesna wojna dyktuje nowe zasady, dlatego staramy się postępować nie według wymagań operacyjno-taktycznych napisanych według sowieckich podręczników 20 lat temu, ale zgodnie z bezpośrednimi życzeniami i opiniami wojska. Życzenia te niestety w momencie projektowania maszyny nie zostały jeszcze spisane i zatwierdzone na papierze, dlatego spisujemy te wymagania bezpośrednio z ust naszego personelu wojskowego, często w trybie długich dialogów i burz mózgów.
Maszyny służą do ochrony personelu. Wykonujemy je według standardów NATO dotyczących opancerzenia i ochrony militarnej. Norma ta określa, jaką ilość materiału wybuchowego, który dostanie się pod koła, samochód może wytrzymać i jaki rodzaj pocisku może wytrzymać pancerz. Standard ten jest na poziomie wyższym niż obecnie realizowany na Ukrainie. Konsultujemy się także ze specjalistami instytutu badawczego przy Ministerstwie Obrony Ukrainy. Jednocześnie przeprowadzamy testy, aby sprawdzić, czy robimy wszystko dobrze.
- Ile kosztuje produkcja jednej takiej maszyny? Czy planujecie przejść do masowej produkcji, czy będą to jednorazowe, indywidualne zamówienia?
- Jeden samochód kosztuje około 20 milionów hrywien. Chcemy wejść do produkcji seryjnej. Drugi etap inwestycji to do 100 maszyn. Średnia roczna wydajność podobnych produkcji wynosi 200 maszyn rocznie. Będziemy do tego dążyć.
– Czy państwo finansuje tego typu rozwój? Czy masz fundusze rządowe?
- Państwo nie finansuje rozwoju obronności prywatnym przedsiębiorstwom. W czasie wojny tego typu prace badawczo-rozwojowe w ogóle nie są prowadzone. Dlatego wszystko odbywa się kosztem prywatnych inwestorów. Część to środki własne naszej firmy (moje i mojego wspólnika Aleksandra Wovolki), zarobione w czasie pokoju. Część z nich to fundusze pana Mykoły Udyanskiego.
Z Panem Mykołą łatwo się współpracuje. Poznaliśmy się przez Internet. Napisałem do Mykoły, wysłałem prezentację. Zadzwonił do mnie po kilku godzinach. Szybko się dogadaliśmy. Jedyne, na co długo się zgodziliśmy, to miejsce produkcji. W końcu zdecydowali, że to powinna być Ukraina. Jeśli w przyszłości zajdzie taka potrzeba, jako opcję rozważymy Emiraty Arabskie lub Europę.
- Mykoła, co sprawiło, że uwierzyłeś tym chłopakom i zainwestowałeś w ich pomysł?
Mykoła Udyanskyi: Po pierwsze jestem Ukraińcem, a po drugie jestem biznesmenem. Analizuję współczesne potrzeby naszego państwa i widzę, że rynek obronny jest obecnie obiecujący i poszukiwany. Chcę, aby Ukraińcy byli w gronie liderów w produkcji nowoczesnej broni, dlatego zdecydowałem się zainwestować w produkcję sprzętu wojskowego. dlatego też, gdy Artem do mnie napisał, nie wahałem się długo.
- Nieskromne pytanie, ile pieniędzy planujesz zainwestować w ten projekt?
– Nasze finansowanie będzie przebiegać w trzech etapach: pierwszy etap – 20 mln hrywien na opracowanie prototypu. Dotarły już do chłopców. Drugi etap to 200 mln rocznie na organizację produkcji seryjnej. Trzeci etap inwestycji kapitałowych obejmie aż miliard hrywien.
Co jeszcze chcę powiedzieć? Oczywiście każda inwestycja powinna przynosić zysk, a nie bez niego. Ale teraz dla mnie, oprócz zabezpieczenia frontu, ważniejsze jest oczywiście wspieranie młodzieży na Ukrainie. Spójrz, ci goście są młodzi i utalentowani. Jeśli nie znajdą tu wsparcia, szybko znajdą miejsce za granicą, a Ukraina znów straci swoje najlepsze mózgi, tym razem.
Po drugie: produkcja sprzętu to zarówno nowe miejsca pracy, tak potrzebne Ukrainie, jak i podatki dla ukraińskiego budżetu. Po trzecie: takie produkcje mają charakter naukochłonny, co oznacza, że ukraińscy naukowcy mają szansę się rozwijać i pracować. i po czwarte: ci goście są pierwszymi, ale myślę, że nie jedynymi, którym będę kibicował. Rozważam kilka bardziej obiecujących, moim zdaniem, ukraińskich projektów obronnych, w które również warto inwestować pieniądze.
Obsługę prawną projektu zapewnia Jewhen Pronin, partner zarządzający JSC „Pronin i Partnerzy”, jednej z wiodących kancelarii prawnych na Ukrainie.
Jewhen Pronin: Jesteśmy „za” ukraińskim rynkiem wojskowym, za jego rozwojem i promocją. Dlatego nasze stowarzyszenie wspiera chłopców z „INGUAR” na wszelkie możliwe sposoby. Jesteśmy pewni, że w pełni i terminowo wywiążą się ze wszystkich zobowiązań wobec swoich partnerów biznesowych, sprawią, że projekt będzie opłacalny i wejdzie z nim na rynki międzynarodowe. My ze swojej strony będziemy nadal wspierać firmę i pomagać w rozwiązywaniu problemów prawnych.