Ukraina mogłaby się nauczyć od Indii umiejętności zawierania naprawdę korzystnych dla siebie związków, pisze ekonomista Oleksij Kusz. Analizuje umowę, jaką Delhi zawarło z kilkoma krajami w Europie – nie najpotężniejszym, ale bardzo bogatym.
Mistrzowska klasa z Indii na temat otwierania rynku krajowego i podpisywania umów o strefach wolnego handlu.
Niedawno pisałem, że Indie staną się największym i być może ostatnim poważnym projektem rozwojowym Zachodu w XXI wieku. To znacząco osłabi szanse innych krajów na przyciągnięcie zachodnich inwestycji.
Stany Zjednoczone i Wielka Brytania oferują Indiom inwestycje w „Spice Road”, aby stworzyć globalną alternatywę dla chińskiego Nowego Jedwabnego Szlaku.
UE oferuje Indiom utworzenie strefy wolnego handlu.
Ale Indie nagle wybierają Europę jako partnera, a nie UE...
Przestań, mówisz, co on w ogóle nosi, jak to możliwe?
Móc.
uruchomiono projekty integracji europejskiej : kontynentalny i brytyjski.
Brytyjski projekt szybko przegrał, a Wielka Brytania stała się uczestnikiem modelu kontynentalnego, z którego później się wycofała.
A z projektu brytyjskiego pozostał fragment w postaci Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu, które obejmuje obecnie tylko cztery kraje: Szwajcarię, Norwegię, Islandię i Liechtenstein.
Wszystkie te kraje mają mózgi, a dwa z nich mają także duże pieniądze.
Na przykład Norweski Fundusz Rezerw Narodowych zgromadził ponad bilion dolarów z eksportu ropy i gazu.
Szwajcaria ma światową walutę rezerwową (frank szwajcarski) i potężny system bankowy.
Ale kraje te przygotowują się na zmianę paradygmatu świata.
Norwegia - przed końcem ery ropy.
Szwajcaria – przed końcem ery klasycznej, fiducjarnej bankowości i pojawieniem się świata cyfrowych walut, w tym kryptowalut. Co doprowadzi do powstania zasadniczo nowego fintechu.
Wróćmy jednak do Indii.
Bloomberg pisze, że: „Indie są bliskie zawarcia wyjątkowej umowy handlowej, na mocy której niewielka grupa państw europejskich zainwestuje do 100 miliardów dolarów. na 15 lat w zamian za łatwiejszy dostęp handlowy do najludniejszego kraju świata.”
Mówimy o zawarciu umowy o strefie wolnego handlu pomiędzy Indiami a Europejskim Stowarzyszeniem Wolnego Handlu, czyli z czterema krajami: Szwajcarią, Norwegią, Islandią i Liechtensteinem.
Teraz Indie planują ustalić zobowiązania prawne stron dotyczące inwestycji.
„Jeśli porozumienie zostanie osiągnięte, będzie to pierwszy przypadek uwzględnienia takiego zobowiązania inwestycyjnego w umowie o wolnym handlu z Indiami”.
Dzięki temu utworzy się ponad milion nowych miejsc pracy.
Dla Szwajcarii i Norwegii jest to szansa na uzyskanie dostępu do ogromnego rynku i uruchomienie potężnych projektów rozwoju przemysłu dostosowanych do szóstego porządku technologicznego.
Nawiasem mówiąc, Szwajcaria ma już konkurencyjny przemysł. Teraz w Norwegii może powstać platforma przemysłowa oparta na najnowszych technologiach.
Wielkość populacji nie jest tu problemem – pomyślmy o Słowacji.
Dla Niemiec może to być kolejny cios w ich globalne perspektywy.
Niemcy utraciły już oś Berlin-Moskwa-Pekin. Teraz może zostać utracona także nienarodzona oś Berlin-Ankara-Delhi.
A teraz pytanie:
- Jaka kwota inwestycji została uwzględniona w umowie o wolnym handlu między Ukrainą a UE?
- Jaki wzrost zatrudnienia nastąpił na Ukrainie po zawarciu umowy o wolnym handlu z UE?
Odpowiedź na pierwsze pytanie: zero.
Odpowiedź na drugie pytanie: wartość ujemna.
Nie oznacza to jednak, że nie należy podpisywać umowy o wolnym handlu. Ale to oznacza, że przy zawieraniu takich porozumień trzeba mieć rozum i umiejętność ochrony swoich interesów narodowych.
I żeby nie naginać się ciągle do zmieniającego się, zewnętrznego świata...