Prezydent USA Donald Trump powiedział, że Grenlandia w każdym razie stanie się częścią Stanów Zjednoczonych, a nawet nie wykluczyłby aneksji wojskowej wyspy. Powiedział to w wywiadzie dla NBC News, mówiąc, że „Ameryka otrzyma Grenlandię w 100%”.
„Dostaniemy Grenlandię. Tak, 100%” - powiedział Trump, dodając, że ma nadzieję na spokojny sposób, ale „nie usuwa z programu” i opcji mocy. Jednocześnie odrzucił obawy przed destabilizacją sytuacji i odniósł się do ankiety, która rzekomo wskazuje, że większość Amerykanów popiera ten kierunek polityki. 28 marca wiceprezydent USA, Jay Di V, wraz z doradcą Trumpa Mike'em Walttsem i innymi urzędnikami o wysokim poziomie, odwiedzili amerykańską bazę kosmiczną na wyspie. Vance stwierdził, że USA nie planowały rozszerzenia obecności wojskowej na Grenlandii, ale starają się zapewnić przywództwo w Arktyce z powodu rosnących zagrożeń ze strony Rosji i Chin.
Wezwał także mieszkańców Grenlandii do „zaakceptowania bezpieczeństwa USA” zamiast „duńskiego parasola” i zasugerował, że Stany Zjednoczone mogą zaoferować korzystne porozumienie. Oświadczenia Trumpa i Pens spowodowały ostrą reakcję Kopenhagi. Minister spraw zagranicznych Danii Lecke Rasmussen stwierdził, że taki ton jest „niedopuszczalny” w stosunkach między sojusznikami. Jednocześnie wyraził gotowość do dialogu na temat obecności wojskowej USA na Grenlandii, ale podkreślił, że decyzja na przyszłej wyspie pozostaje mieszkańcami Kopenhagi i Grenlandii.
Grenlandia jest strategicznie ważnym regionem ze względu na jego lokalizację i zasoby naturalne. Stany Zjednoczone od dawna starają się wzmocnić wpływ w regionie, a Trump w 2019 r. Sugerował, że Dania kupi wyspę, która następnie spowodowała oburzenie w Kopenhadze. Teraz retoryka Waszyngtonu staje się trudniejsza, co może prowadzić do zaostrzenia dyplomatycznego między Stanami Zjednoczonymi, Dania i innymi krajami w regionie Arktycznym.