W odpowiedzi na antysemickie zamieszki, które miały miejsce na lotnisku w Machaczkale, przedstawiciele USA ostro potępili i skrytykowali Rosję. John Kirby, koordynator ds. komunikacji strategicznej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych, nazwał te wydarzenia „przerażającym przejawem nienawiści, bigoterii i zastraszania”.
Do zamieszek w Machaczkale doszło, gdy tłum protestujących wdarł się na lotnisko, aby wyrazić swój protest przeciwko działaniom Izraela. Działania te obejmowały hasła antysemickie i próby identyfikacji Izraelczyków wśród pasażerów. Taki przejaw nienawiści i dyskryminacji wywołał niepokój społeczności światowej.
Na szczególną uwagę zasługuje brak oficjalnej reakcji ze strony prezydenta Rosji Władimira Putina. John Kirby uważa to za „wymowne” i podkreśla, że poza wydarzeniem zorganizowanym przez przedstawicieli służb bezpieczeństwa Kreml nie potępił ani nie nawoływał do położenia kresu nienawiści i bigoterii wobec Żydów.
Komentując wypowiedzi Putina, w których oskarżał kraje zachodnie i Ukrainę o współudział w zaistniałych wydarzeniach, Kirby nazwał je „klasyczną retoryką” i zauważył, że zrzucanie winy za złe wydarzenia w kraju na wpływy zewnętrzne stało się powszechną praktyką.
Przedstawiciel Departamentu Stanu USA Matthew Miller odrzucił także twierdzenia Rosji o udziale Ukrainy w antyżydowskich pogromach na lotnisku w Machaczkale.
Wydarzenia w Machaczkale budzą poważne zaniepokojenie społeczności międzynarodowej, a Stany Zjednoczone przyłączają się do wielu głosów potępiających antysemityzm i wzywających do położenia kresu takim aktom nienawiści i dyskryminacji.