Radio Swoboda podaje, że rosyjskie drony rozpoznawcze okazały się zdolne do pokonania ukraińskiego systemu walki elektronicznej (EW) i masowej penetracji tyłów Sił Zbrojnych Ukrainy (AFU) w odległości od 30 do 100 kilometrów. Informacje te pochodziły od ukraińskiego wojska i ekspertów.
„Orlan”, Zala i Supercam lecą w głąb pozycji Sił Zbrojnych na odległość 30-50 kilometrów, kierując rakiety i artylerię na cel. „Orlany” kalibrują pociski dalekiego zasięgu „Krasnopol”, „Zala” – drony kamikadze „Lancet”, a „Supercam” – rakiety „Iskander” i MSV dalekiego zasięgu „Smiercz” lub „Tornado-S”, przedstawiciel Centrum ds. Badania trofeów i broni perspektywicznej opowiedział wydawnictwu i sprzętowi wojskowemu” Andrij Rudyk.
Według niego Zala i Supercam latają na silniku elektrycznym i nie posiadają głowicy bojowej, dlatego ich zasięg lotu jest ograniczony nie tyle zasobami mocy, ile możliwością komunikacji z operatorem. A to sprawia, że możliwe jest zadawanie dość odległych ciosów.
Publikacja przypomina o klęsce kompleksu HIMARS w odległości 40 km od linii frontu i systemu obrony powietrznej Patriot w odległości 30 km. Rosyjskie drony rozpoznawcze mogą także latać na głębokość do 100 kilometrów w pozycje ukraińskie – przykładowo uderzają w lotnisko wojskowe niedaleko Dniepru, które zostało zdobyte przez rosyjski dron. Nad Odessą i Zaporożem naprawiono drony obserwacyjne.
Bojownicy Sił Zbrojnych Ukrainy twierdzą, że ukraiński system obrony powietrznej i jego amunicja nie wystarczą do walki z setkami rosyjskich dronów, które zresztą były w stanie pokonać system EW, którego nie mogły „przeniknąć” nawet 7- 8 lat temu. Stało się tak, ponieważ Rosjanie porzucili nawigację satelitarną, która jest zakłócana przez zakłócenia radioelektroniczne.
„Umieścili dwie radiolatarnie i te dwie radiolatarnie w rzeczywistości tworzą z tablicą trójkąt. I w ten sposób zarząd rozumie, gdzie to jest. Aby dokładniej poznać jego lokalizację, kamera po prostu robi zdjęcie pod sobą i porównuje punkty odniesienia z tym samym zdjęciem pobranym bezpośrednio z map Google, znajduje punkty odniesienia i w ten sposób rozumie, gdzie znajduje się dron. Dzięki temu mogą budować kolejne trasy w trybie całkowitej ciszy radiowej. Mówili to bezpośrednio w reklamach producentów UAV. To jest problem. I nikt w naszym kraju na to nie zareagował” – powiedział oficer wojskowy Serż Marko.
Według niego w ten sposób dron „absolutnie nie komunikuje się ze swoją stacją naziemną. Leci tam, gdzie jest potrzebny”, a stosowane w Siłach Zbrojnych radioelektroniczne systemy walki nie są w stanie nic z nim zrobić. Dlatego Rosjanie zaczęli rzadko tracić drony rozpoznawcze.
Zdaniem Marko, jeśli EW zostanie rozproszone, może zablokować komunikację drona z operatorem i kanałem wideo. Ale w tym przypadku rosyjskie drony zawracają i odlatują z powrotem do bazy, ponieważ ich nawigacja jest autonomiczna i niewrażliwa na przeszkody.
„I to jest nasza przyszłość – EW będzie nieskuteczna. Mając drona wojskowego – zabezpieczonego, o szerokim paśmie pasma, z możliwością przeskakiwania do kanałów z zakresu 1000 MHz – 1500 MHz, nie da się nic zrobić – mówi Marko. Uważa, że przyszłość leży w bezpośrednim niszczeniu dronów, takich jak samonaprowadzane minirakiety.