Szef samozwańczej Republiki Abkhazii Aslan Bjania opuścił Sukhumi pod presją protestujących, którzy domagają się jego rezygnacji. Stało się to po tym, jak publicznie odmówił ustanowienia swojego autorytetu 15 listopada, pomimo ultimatum opozycji.
Wieczorem 15 listopada opozycja dała Bjanie godzinę na przegląd decyzji rezygnacyjnej. Protestujący oświadczyli, że zamierza przyjść do budowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, gdzie znajdował się szef Republiki. Stało się jednak wiadomo, że Bjania opuściła miasto.
Opozycjonista Levan Mika poinformował, że proces negocjacyjny powstrzymał się od prezydenckiej ucieczki. Protestujący twierdzą, że Bjania może znajdować się na terytorium rosyjskiej jednostki wojskowej, ale jego służba prasowa zaprzecza tej informacji.
Mika stwierdził, że jeśli rano w sobotę Bjana się nie skontaktuje, kwestia jego rezygnacji zostanie przeniesiona do Parlamentu. Zgodnie z lokalnym prawem prezydent może zostać usunięty z urzędu, jeżeli decyzja ta zostanie poparta przez co najmniej 2/3 zastępców.
Protestujący nalegają, aby działania Bjany i jego niechęć do przejścia do dialogu podważają stabilność w regionie.
Masowe protesty w Abchazji wskazują na głęboki kryzys polityczny, który jest zaostrzony na tle napiętych stosunków z Rosją. Ucieczka głowy Republiki dodatkowo komplikuje sytuację, powodując oburzenie opozycji i opinii publicznej.