W nadchodzących miesiącach główna światowa intryga wokół wojny na Ukrainie będzie dotyczyć Chin. Może stać się siłą, która zmieni bieg wydarzeń.
W tej jakości jest postrzegany zarówno przez Rosję, Ukrainę, jak i Zachód. Ale każdy na swój sposób.
Aktywizację w kierunku „chińskim” widać także w harmonogramach oficjalnych wizyt.
Wczoraj i dziś szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow był w Pekinie i został przyjęty przez Xi Jinpinga. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz uda się pod koniec tygodnia do Pekinu. Na początku maja Xi poleci do Paryża, gdzie spotka się z Macronem. Putin poleci do Chin w połowie maja.
Z kolei w połowie czerwca Ukraina zamierza zorganizować szczyt w Szwajcarii w oparciu o „formułę pokojową” Zełenskiego. Kijów i Zachód naprawdę chcą, aby Chiny w nim uczestniczyły. Bo bez niego konferencja ta nie spełni swojej głównej roli, jaką przypisuje jej Ukraina i Zachód - demonstrowania „zjednoczenia czołowych państw świata” wokół „formuły pokojowej” Zełenskiego. Co w tym przypadku zostanie następnie przedstawione Kremlowi jako „żądanie całej społeczności światowej”.
To z kolei wpisuje się w szerzej zakrojony wysiłek Zachodu mający na celu zerwanie bliskich związków Chin z Rosją, co umożliwi tej ostatniej obejście zachodnich sankcji. W skali globalnej celem Ukrainy i jej zachodnich partnerów jest zachęcenie Pekinu do zaprzestania wsparcia gospodarczego dla Moskwy, co byłoby poważnym ciosem dla Federacji Rosyjskiej. Warto zaznaczyć, że Amerykanie w ostatnim czasie wzmocnili kontrolę nad przestrzeganiem sankcji i rozszerzyli swoją listę. Potem zaczęły się problemy we wzajemnych rozliczeniach chińskich banków z Rosjanami. Sądząc jednak po tym, że w zasadzie nie zakłócał handlu między Rosją a Chinami, Pekin podjął polityczną decyzję o kontynuowaniu interakcji z Federacją Rosyjską pomimo sankcji.
Ale presja Zachodu trwa. Nie tak dawno temu media pisały, powołując się na szefa Departamentu Stanu Blinkena, że Waszyngton jest zaniepokojony rozwojem współpracy wojskowej Chin i Rosji. Następnie sekretarz skarbu USA zagroził Chinom sankcjami i innymi konsekwencjami dla współpracy z Federacją Rosyjską.
Główną dźwignią nacisku Zachodu na Chiny jest czynnik handlu zagranicznego. USA i UE to główne rynki eksportowe dla Chin, których strata będzie dla Pekinu bardzo bolesna. Zależność ta ma jednak obosieczny charakter – Zachód jest także uzależniony od dostaw ogromnej gamy chińskich towarów, których albo w ogóle nie może zastąpić, albo może, ale droższymi analogami, co będzie napędzać inflację. Ponadto pełnoprawna wojna gospodarcza Zachodu z Chinami spowoduje, że Pekin „ucieknie” od dolara i euro, co gwałtownie zwiększy problemy zarówno tych walut, jak i opartego na nich światowego systemu finansowego.
Dlatego bardzo trudno będzie, jeśli w ogóle będzie to możliwe, zmusić Chiny do porzucenia stosunków z Federacją Rosyjską.
Co więcej, wydaje się, że Chiny i Rosja zamierzają wdrożyć swój plan, który nie pokrywa się z planem ukraińskim i zachodnim.
Jej zarysy pojawiły się dosłownie w zeszłym tygodniu.
Najpierw Ławrow na spotkaniu z ambasadorami w Moskwie oświadczył, że Rosja popiera chiński plan pokojowy przedstawiony 24 lutego 2023 roku. Przypomnijmy, że opiera się on na tezie o konieczności wstrzymania ognia na linii frontu bez wycofania wojsk rosyjskich z terytorium Ukrainy. Czyli ten sam „scenariusz koreański”. Po drugie, tę samą opinię Ławrow powtórzył podczas swojej wizyty w Pekinie.
Oznacza to, że w rzeczywistości Rosja i Chiny zjednoczyły się wokół nowej „formuły pokojowej”, czyniąc ją alternatywą dla „formuły Zełenskiego”.
A to otwiera perspektywę na cały szereg dalszych działań.
Po pierwsze, Chiny mogą uzależnić swój udział w konferencji pokojowej od wzięcia w niej udziału przede wszystkim Federacji Rosyjskiej. A po drugie, oprócz formuły pokojowej Zełenskiego, należy wziąć pod uwagę także chiński „plan pokojowy”. Które w tym czasie, w celu wzmocnienia pozycji, można przekształcić w szerszy plan „globalnego południa” przy zaangażowaniu Indii, Brazylii, Indonezji, Republiki Południowej Afryki i innych krajów.
Wtedy będą trzy opcje.
Po pierwsze, Zełenski i Zachód odrzucają propozycję Chin i odbywają konferencję bez Pekinu i innych krajów wyrażających sprzeciw, co neguje jej znaczenie jako demonstracji „jedności stanowiska międzynarodowego” (jednocześnie równolegle Chiny mogą odbywać własną konferencję z Rosją, na której zatwierdzi swój „plan pokojowy”).
Drugi – Ukraina i Zachód zgadzają się na propozycję Chin, organizują konferencję z udziałem Rosji i omawiają dwie „formuły pokojowe”. Ale w tym przypadku istnieje ryzyko dla Kijowa, że większość uczestników (ze względu na przewagę liczebną krajów „globalnego południa”) na zachodzie zagłosuje na „chińską formułę”, bo wygląda to prościej i szybciej wdrożyć (natychmiastowe zakończenie na linii frontu). Nie będzie to oczywiście miało charakteru wiążącego dla Kijowa, ale osłabi pozycję międzynarodową Ukrainy. A także wzmocni pozycję tych sił na Zachodzie, które opowiadają się za jak najszybszym zakończeniem wojny na linii frontu.
Opcja trzecia – jeszcze przed konferencją Ukraina, Zachód, Chiny, wiodące kraje „globalnego południa” i Rosja podejmują wspólną decyzję o opracowaniu kompromisowego planu zakończenia wojny polegającego na zaprzestaniu wojny na linii frontu, która zostanie zatwierdzona na konferencji międzynarodowej i podpisana przez obie strony, nabiera ona ważności Na razie wydaje się to wysoce nieprawdopodobne, ale jeśli do czasu konferencji sytuacja na polu walki Sił Zbrojnych pogorszy się i nie zostaną rozwiązane problemy z odblokowaniem amerykańskiej pomocy dla Ukrainy, to prawdopodobieństwo tego nie będzie zerowe.
Wszystkie trzy opcje w zasadzie odpowiadają Rosji, dlatego Moskwa tak aktywnie wspiera chiński „plan pokojowy”.
Pytanie, czy Zachód też to rozumie i dlatego będzie starał się dołożyć wszelkich starań, aby Pekin odmówił przedstawienia alternatywnego „planu pokojowego”, udziału w konferencji w sprawie „formuły pokojowej” Zełenskiego i co najważniejsze – ostrego zerwania więzi z Federacją Rosyjską, przestając ją wspierać.
Najbliższe dwa miesiące, do przewidywanego terminu konferencji w Szwajcarii, pokażą, czy naciski te przyniosły jakikolwiek skutek, czy też Moskwa i Pekin będą nadal działać wspólnie zgodnie ze swoim planem.