RZECZYWISTY

Koniec ery Erdogana: konsekwencje zwycięstwa opozycji dla Turcji i ich wpływ na Ukrainę

Partia prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana po raz pierwszy od 20 lat została pokonana w wyborach lokalnych, co może sygnalizować poważną zmianę polityczną. Kryzys gospodarczy, dewaluacja waluty krajowej, populizm i odejście od zachodnich standardów stały się głównymi przyczynami niezadowolenia społeczeństwa tureckiego. Charyzmatyczny burmistrz Stambułu Ekrem Imamoglu odniósł przekonujące zwycięstwo i może stać się faworytem w nadchodzących wyborach prezydenckich. Rząd ma jednak szansę na zemstę, jeśli uda mu się odpowiednio wykorzystać kolejne cztery lata. Dla Ukrainy zwycięstwo opozycji jest pozytywnym sygnałem, wskazującym na prawdopodobne przejście Ankary w kierunku bardziej prozachodniego stanowiska.

Pobudka dla Erdogana W maju ubiegłego roku Recep Erdogan wygrał wybory prezydenckie, zdobywając zaledwie 5% głosów więcej niż jego główny rywal Kemal Kilicdaroglu. Zwycięstwo było przekonujące, ale kandydat opozycji także miał poważne szanse. Nawet przy wsparciu wpływowych sponsorów i zasobów medialnych, jak pokazały wyniki wyborów lokalnych, stało się jasne, że sytuacja tureckiego prezydenta staje się coraz gorsza.

W życiu politycznym Turcji zaszły istotne zmiany: po raz pierwszy od dwudziestu lat Partia Sprawiedliwości i Rozwoju Erdogana została pokonana w wyborach lokalnych. Zwyciężyła liberalna opozycyjna Republikańska Partia Ludowa (RPP), zdobywając 37,76% głosów, partia rządząca 35,48%, a prawicowo-populistyczna Partia Re-Welfare Partia 6% głosów. Nawet od niemal roku partie opozycyjne nie zjednoczyły się we wspólnym froncie.

RNP nie tylko utrzymała swoich kandydatów na stanowiska burmistrzów Ankary i Stambułu, ale także zdobyła stanowiska burmistrzów w 19 innych rozwiniętych miastach. W stolicy siły opozycji uzyskały o 25% więcej głosów niż partia rządząca. Poważnym ciosem dla Partii Sprawiedliwości i Rozwoju była utrata stanowisk w środkowo-wschodniej części Anatolii, gdzie tradycyjnie mieli poparcie konserwatystów.

„Niestety, dziewięć miesięcy po zwycięstwie w wyborach 28 maja, w wyborach samorządowych nie udało nam się uzyskać pożądanego rezultatu. Naprawimy nasze błędy i niedociągnięcia” – powiedział Erdogan.

Wybory lokalne stały się sposobem na wyrażenie niezadowolenia społeczeństwa z prezydenta Erdoğana. Zwolennicy partii rządzącej coraz częściej głosują na polityków opozycji, skupiając się nie na przynależności partyjnej, ale na osobowości kandydata. Część rozczarowanych obywateli w ogóle odmówiła udziału w wyborach: frekwencja wyniosła 76%, podczas gdy w wyborach prezydenckich kształtowała się na poziomie 87%.

Wielu wyborców w Turcji wyraża frustrację wobec rządu, który pomimo ciągłego głosowania na Erdogana, nie widzi realnej poprawy w swoim życiu. Poinformował o tym Berk Esen, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie Sabancı w Stambule, w rozmowie z „The New York Times”.

Szczególne niezadowolenie wywołuje sytuacja gospodarcza: szybki wzrost inflacji do 70%, wysoka stopa dyskontowa na poziomie 50% oraz dewaluacja liry tureckiej. Wiele osób uważa, że ​​prezydent Erdogan jest osobiście odpowiedzialny za ten kryzys. Pomimo tradycyjnych metod walki z inflacją prezydent przez długi czas próbował sztucznie obniżyć stopę dyskontową, oddziałując na Bank Centralny. Kiedy jednak to podejście nie okazało się skuteczne, był zmuszony wykonać ostry zakręt. Niestety nie pomogło to skorygować sytuacji inflacyjnej, a teraz Erdogan płaci cenę za swoją populistyczną politykę.

„W 2019 roku Partia Sprawiedliwości i Rozwoju utraciła kontrolę nad wieloma dużymi miastami na skutek konsekwencji kryzysu z 2018 roku, który był szczególnie odczuwalny w megamiastach. Teraz zagrożenie ubóstwem i bezrobociem stało się istotne w całym kraju” – stwierdziła Arda Tunja, ekonomistka ze Stambułu.

W rozwiniętych miastach przemysłowych, gdzie opozycja zyskała największe poparcie, wyborców niepokoi także odwrót od Zachodu i wzmocnienie autorytaryzmu. Rośnie ryzyko infiltracji państwa przez religię, a Turcy nie chcą obudzić się w kraju żyjącym według prawa szariatu.

„Dzisiaj nasi wyborcy podjęli bardzo ważną decyzję. Dziś postanowili ustalić nową politykę w Turcji. Postanowili zmienić 22-letni obraz Turcji i otworzyć drzwi do nowego klimatu politycznego w naszym kraju” – powiedział szef CHP Ozgur Ozel.

Miało to także wpływ na to, że o ile liberalni politycy oskarżali Erdogana o próbę powrotu do autorytarnego państwa klerykalnego, o tyle prawica atakowała go za niewystarczające wsparcie dla Palestyńczyków w Gazie i niedopuszczalność ratyfikacji traktatu akcesyjnego do NATO ze Szwecją: mieszkańcy Sztokholmu nie może wybaczyć pozwolenia na protesty związane ze spaleniem Koranu.

Kto będzie kolejnym prezydentem? Następne wybory krajowe odbędą się za cztery lata, ale rząd i opozycja rozpoczęły już przygotowania. Erdogan, który sprawuje ostatnią kadencję przewidzianą w konstytucji, powiedział, że wybory samorządowe będą ostatnimi w jego karierze politycznej i przekaże władzę kolegom z partii. Mówią, że jednym z powodów tej decyzji jest zły stan zdrowia tureckiego prezydenta.

Głównym kandydatem rządzącej AKP będzie prawdopodobnie jego zięć Selchuk Bayraktar, współwłaściciel firmy Baykar. Jest młody, aktywny, dobrze znany w Turcji i na świecie i ma pozytywny wizerunek. Jednak jedną z jego wad jest dystans do życia politycznego. Nie jest też jasne, jak idea przekazania władzy zostanie przyjęta we współczesnej Turcji. Ponadto zespół Bayraktara będzie musiał ciężko pracować, aby uporać się z negatywnym dziedzictwem Erdogana.

Zamiast tego 53-letni burmistrz Stambułu Ekrem Imamoglu, członek opozycyjnej Republikańskiej Partii Ludowej (RPP), ma wszelkie szanse zostać faworytem nadchodzących wyborów prezydenckich. Charyzmatyczny polityk uzyskał aż 50,92%, o 10% więcej niż jego rywal z partii rządzącej, dzięki czemu utrzyma swoje stanowisko przez tę kadencję. Sam Stambuł uważany jest za główne pole bitwy pomiędzy rządem a opozycją. W 2023 roku Imamoglu miał już szansę zostać głównym kandydatem opozycji, jednak przegrał z walczącym wówczas z Erdoganem Kemalem Kilicdaroglu. Teraz raczej nie będzie miał konkurentów w partii.

„Świętując nasze zwycięstwo, ślemy światu głośny sygnał: nadszedł koniec upadku demokracji. Stambuł jest latarnią nadziei, świadectwem stabilności wartości demokratycznych w obliczu wzrostu autorytaryzmu” – napisał burmistrz Stambułu na Twitterze.

Może być jednak za wcześnie, aby spisać Erdogana na straty. Może zmienić konstytucję, aby zapewnić sobie następną kadencję. Turecki prezydent obawia się utraty władzy ze względu na ryzyko, że trafi za kratki. Jeśli nie ma godnego kandydata, może postawić na małe wsie i miasteczka, w których nastroje konserwatywne są dość silne. Ale charyzmatyczny Imamoglu stanie się potężnym przeciwnikiem.

Jakie zmiany czekają Turcję? Centrolewicowa opozycja w Turcji składa się obecnie z RNP i szeregu innych partii, ale często nie układa się między nimi zbyt dobrze. Zwycięstwo na dużą skalę było dla wielu z nich zaskoczeniem. Wyniki wyborów nadadzą jednak nowy impuls życiu politycznemu kraju, wzmacniając „ducha walki”.

„Może tchnąć nowe życie w turecką demokrację i wnieść świeże perspektywy w rozwiązywaniu problemów gospodarczych, urbanistyki i usług publicznych. Ale to jest duże „jeśli”. Sukces będzie zależał od zdolności opozycji do zjednoczenia się jako zjednoczony front i przedstawienia wizji przyszłości Turcji, która odbije się szerokim echem wśród wszystkich” – powiedział CNBC starszy doradca Albright Stonebridge Group, Hakan Akbas.

Zamiast tego cztery lata to wystarczający czas na manewr. Erdogan zapowiedział już zamiar uwzględnienia nastrojów elektoratu i „poprawienia sytuacji”. Choć będzie to trudniejsze po porażce w wyborach samorządowych, ma szansę zemścić się, gwarantując przewagę swojemu następcy lub sobie. W tym celu konieczna jest zmiana konstytucji, o której dyskutowano od dawna.

„Naiwnością i błędem byłoby sądzić, że ta porażka oznacza początek końca Erdogana” – wyjaśnił Wolfgango Piccoli, współprezes firmy konsultingowej Teneo Intelligence.

Trzeba jednak przyznać, że Erdogan przez 20 lat swoich rządów nigdy nie przekroczył granicy i pozostał prezydentem wybieranym w powszechnych wyborach, a nie dyktatorem. Wybory nigdy nie zostały uznane za niedemokratyczne.

Co wybory w Turcji oznaczają dla Ukrainy? Zwycięstwo opozycji jest sygnałem, który wymusi na Erdoganie jaśniejsze określenie swoich priorytetów. Jest mało prawdopodobne, aby turecki prezydent całkowicie porzucił dochodową politykę manewrowania pomiędzy Rosją, Chinami i Zachodem, ale prawdopodobnie będzie prowadził zaostrzoną politykę w zakresie presji sankcyjnej. Spotkanie Erdogana z Joe Bidenem zaplanowano na 9 maja i będzie to pierwsza taka wizyta w całej kadencji amerykańskiego prezydenta – Turcja oskarża Stany Zjednoczone o udział w próbie wojskowego zamachu stanu.

Waszyngton powinien stać się platformą poprawy relacji, która wyłoniła się po ratyfikowaniu przez turecki parlament traktatu akcesyjnego Szwecji do NATO i wydaniu przez Biały Dom zgody na zakup samolotów F-16 dla tureckich sił powietrznych. Jeśli zbliżenie będzie kontynuowane pomyślnie, Ankara przestanie być centrum produktów podwójnego zastosowania, co może być wymiernym ciosem dla Putina. Ponadto Bloomberg donosi, że Stany Zjednoczone i Turcja negocjują wspólną produkcję amunicji. Jeśli im się to uda, umożliwi to trzykrotne zwiększenie produkcji pocisków dla Ukrainy. A tureckie firmy zyskają dostęp do inwestycji i technologii. Jednak takie porozumienia zdecydowanie pogorszą stosunki z Federacją Rosyjską.

Prezydent Erdogan poniósł bolesną porażkę. Ma zamiar odzyskać utracony grunt, ale w tym celu będzie musiał opracować nową strategię, inną niż ta, którą stosował do tej pory. Co to będzie, okaże się w najbliższej przyszłości.

NIE PRZEGAP

AKTUALNOŚCI WEDŁUG TEMATU